Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków. Teatr Variete szantażuje: Kasa, albo...

Dawid Serafin
Andrzej Wisniewski
Władze chcą przekazać 450 tys. zł na reżyserię nowego spektaklu. Radni pieniądze już raz dali, ale...urzędnicy przeznaczyli je na ukończenie budowy. A prace nad spektaklem już się zaczęły.

Teatr Variete to finansowa studnia bez dna. Władze miasta chcą przekazać 450 tys. zł na produkcję spektaklu "Przerażona na śmierć". Chociaż pieniądze na działalność artystyczną radni w tym roku już dali. Chodzi o ok. 2 mln zł. Część środków (950 tys. zł) jednak - zamiast na przygotowanie widowiska - wydano na dokończenie budowy. Aby kolejna dotacja trafiła do teatru, zgodę muszą wyrazić radni. Ci jednak chętni nie są.

Tymczasem przygotowania do premiery trwają. Podpisano już pierwsze umowy z aktorami. W najbliższych dniach do Polski ma przylecieć reżyser. Bez miejskich pieniędzy produkcja stanie jednak pod znakiem zapytania.

Propozycja kolejnej dotacji dla teatru wywołała oburzenie wśród radnych podczas wczorajszej sesji. Podkreślali, że Variete "to stadion Wisły w dziedzinie kultury", do którego trzeba ciągle dopłacać.- Teatr Variete miał być obiektem sponsorskim. I owszem, znalazł sobie sponsora, ale w miejskiej kasie. Ile razy już słyszeliśmy, że to "ostatni raz"?! - mówi radna Teodozja Maliszewska (PO). - To jest kolejna inwestycja, gdzie mamy biznesplan, który jest nic niewart. Bo koszty jak zwykle są niedoszacowane - wtóruje Małgorzata Popławska z PiS.

Zamiast sztuki - budowa

Tym razem chodzi o kwotę 450 tys. zł na reżyserię nowego spektaklu "Przerażona na śmierć". Bez tych pieniędzy produkcja spektaklu jest niemożliwa. Radni tymczasem podkreślają, że raz już dali na ten cel pieniądze. Chodzi o 2 mln zł, które trafiły do teatru. Miały być one przeznaczone na reżyserię "Legalnej blondynki" i jeszcze jednej produkcji.

Tymczasem część pieniędzy (950 tys. zł) po konsultacjach z prezydentem trafiła na dokończenie budowy siedziby Variete, która musiała być gotowa najpóźniej do połowy maja. Za te pieniądze kupiono m.in. platformę samojeżdżącą czy przebudowano zapadnię na scenie.

- Trzeba było dokończyć pilnie prace wykończeniowe. Wiedziałem, że nie jesteśmy w stanie wyprodukować wtedy drugiego spektaklu. Dlatego po konsultacjach z prezydentem w dobrej wierze przekazaliśmy te pieniądze - wyjaśnia Janusz Szydłowski, dyrektor teatru.

"To jest szantaż"

Radni nie są jednak chętni, by udzielić kolejnej dotacji. Ostateczną decyzję mają jednak podjąć dopiero 8 września, podczas
kolejnej sesji, czyli kilka dni po tym, jak rozpoczną się pierwsze próby do spektaklu. Co będzie, jeśli wtedy radni powiedzą "nie"?

- Nie wyobrażam sobie tego. Teatr nie będzie mógł istnieć. Na jednym spektaklu nie ujedziemy. Aby zaistnieć, musimy mieć w repertuarze 3-4 spektakle. Jeśli my tych pieniędzy nie dostaniemy, zostanie zablokowana inwestycja, która może przynosić fantastyczne rezultaty dla tego miasta - mówi dyrektor Szydłowski.

- Takie podejście to jest szantaż - uważa radna Małgorzata Jantos z PO. - Po raz kolejny stawia się nas pod ścianą, licząc, że się ugniemy - dodaje. Wtóruje jej Mirosław Gilarski z PiS. - To jest jak przystawienie pistoletu do skroni. Albo dacie, albo teatr wpadnie w tarapaty - mówi.

Studnia bez dna

Na budowę obiektu i wykup działek urzędnicy wydali ok. 30 mln zł. Jednak podczas prac radni kilkakrotnie musieli przegłosowywać uchwały, które przekazywały kolejne pieniądze na powstanie teatru. Mimo to obiekt ma wiele mankamentów. Scena jest niewielka, co nie pozwala na choreograficzny rozmach. Bez tego trudno wyobrazić sobie dobry musical. Dotkliwy jest także brak muzyki na żywo. Na to jednak nikt nic nie poradzi, bo w nowym teatrze na orkiestrę miejsca nie ma.

W tym roku z kasy miasta do Variete trafi jeszcze na pewno 900 tys. zł. To może być jednak kropla w morzu potrzeb.

- Od początku mówiłem, że jeśli chcemy w Krakowie stworzyć teatr muzyczny z prawdziwego zdarzenia, to władze miasta muszą liczyć się z tym, że jego roczne utrzymanie może kosztować 10-12 mln zł - mówi Henryk Schoen, dyrektor teatru Bagatela. I dodaje, że Variete mogłoby skorzystać z sal w Centrum Kongresowym.- Mają większą widownię, co może generować większe wpływy z biletów. Lepsze tam są też warunki techniczne - dodaje.

* * *

Teatr Variete

O powstaniu obiektu mówiło się co najmniej od 2001 roku. Inicjatorem jego powstania był prof. Janusz Szydłowski, obecny dyrektor. Teatr mieści się w zabytkowym budynku byłego kinoteatru Związkowiec. Przygotowania do inwestycji trwały od 2008 roku, a od 2011 zaczęła się przebudowa "Związkowca". Widownia liczy 400 miejsc. Według pierwszego biznesplanu, teatr miał generować 4 mln zł przychodów i 4,8 mln zł wydatków.

Według ostatniego - ma osiągnąć ok. 5 mln zł przychodów.W 80 proc. mają to być wpływy z biletów. Reszta - sponsorzy, wynajem pomieszczeń (sceny, kawiarni) i wpływy z reklamy. Tymczasem tylko w tym roku radni podjęli decyzję o przekazaniu na funkcjonowanie teatru dotacji w wysokości blisko 3 mln zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto