Na ulicach też bardziej widoczni byli kibice z Krakowa. Od rana w centrum miasta, na największym deptaku przybywało charakterystycznych czerwonych koszulek. Kibiców "Białej Gwiazdy" można było spotkać praktycznie wszędzie, m.in. na Górze Krzyży, wyjątkowym miejscu w okolicach Szawli, gdzie w jednym miejscu zgromadzono tysiące krzyży. Im bliżej było jednak godziny rozpoczęcia meczu, tym ta czerwona rzeka koszulek coraz mocniej przepływała w kierunku stadionu.
Zobacz galerię zdjęć z meczu TUTAJ!
Niestety, nie wszystkim fanom udało się dotrzeć do Szawli. W drodze na Litwę w wypadku samochodowym w okolicach Ostrowii Mazowieckiej zginęło dwóch kibiców Wisły, a dwóch innych doznało poważnych obrażeń. Wiślacy chcieli uczcić zmarłych kibiców minutą ciszy, ale nie przystał na to delegat UEFA.
Przejdźmy jednak do tego, co działo się na boisku. Zgodnie z oczekiwaniami, chorego Wojciecha Łobodzinskiego zastąpił w wyjściowym składzie Patryk Małecki. I właśnie "Mały" mógł, a nawet powinien otworzyć wynik już w 11 min, ale niestety, w sytuacji sam na sam z Kosovem strzelił wprost w bramkarza gospodarzy.
Wisła miała inicjatywę, ale grała zbyt wolno, żeby stwarzać sobie seryjnie okazje podbramkowe. Krakowianie momentami razili też sporą niedokładnością, a i ze zrozumieniem bywało kiepsko. Krakowianie powinni jednak do przerwy prowadzić przynajmniej jedną bramką, bo prócz wspomnianej sytuacji Małeckiego, równie dobrą miał Paweł Brożek, który strzelił jednak w boczną siatkę. Gospodarze mogli też sami sobie strzelić gola, gdy w wyniku nieporozumienia z bramkarzem piłka odbiła się od Pilypasa, ale obrońca Szawli szybko sam naprawił swój błąd wybijając futbolówkę z linii bramkowej.
Gospodarze w ataku pokazali niewiele, żeby nie napisać nic. Kilka akcji skrzydłami nie przyniosły bowiem większego zagrożenia dla bramki Jovanicia. Podsumowując to wszystko, pierwszą połowę można określić jednym słowem - słabo. Drugą część wiślacy rozpoczęli żwawiej i w przeciągu raptem sześciu minut trzy razy poważnie zagrozili bramce Szawli. Najpierw jednak Paweł Brożek nieczysto trafił w piłkę, następnie Boguski zaskoczony faktem, że futbolówka w ogóle do niego trafiła, nawet nie podjął próby oddania strzału, a następnie ten sam zawodnik z kilku metrów uderzył w bramkarza.
Ten napór Wisły w końcu musiał jednak przynieść efekt, bo Litwini wyraźnie słabli. I w końcówce wreszcie padły gole. W rolach głównych wystąpili bracia Brożkowie. Najpierw trafił - piętą - Paweł, po chwili Piotr i sprawa wygranej, a także raczej awansu została załatwiona.
FK Szawle - Wisła Kraków 0:2 (0:0)
Bramki: Paweł Brożek 78, Piotr Brożek 80.
Sędziował: Meir Levi (Izrael).
Widzów: 3000.
Szawle: Kosov - Pilypas, Silenas, Kancelskis, Lunskis, Silenas - Janusauskas (61 Lapeikis), Kolić, Kuklys, Kozlovs, JasaitisI (84 Burksaitis) Viktoravicius (46 Raskov). Trener: Rimas Viktoravicius.
Wisła: Jovanić - Cikos, Cleber, Kowalski, Diaz - Małecki (64 Żurawski), Sobolewski, Garguła (71 Jirsak), Piotr Brożek - Boguski, Paweł Brożek. Trener: Henryk Kasperczak.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?