Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów
2 z 9
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze
Poprzednie
Następne
Przesuń zdjęcie palcem
Sprawa 17-letniego chłopca z Warszawy. Finalnie sąd przyznał...
fot. Pixabay

Dostali miliony, bo padli ofiarą błędu medycznego. Najwyższe odszkodowania w historii Polski

Najwyższe odszkodowania w historii Polski

Sprawa 17-letniego chłopca z Warszawy. Finalnie sąd przyznał zadośćuczynienie w wysokości 900 tys. zł. Chłopiec dostał też wypłacaną co miesiąc rentę w wysokości 16 tys. zł na rehabilitację, opiekę i leczenie, a także prawie 350 tys. zł na specjalistyczne urządzenia, które musi mieć w domu. Chłopiec trafił szpitala na wydawałoby się rutynową operację wyrostka robaczkowego. Podczas zabiegu doszło do komplikacji anestezjologicznych. Chłopiec był długo niedotleniony, w efekcie doszło do trwałego uszkodzenia mózgu. Od tamtej pory wymaga całodobowej opieki specjalistycznej. Nie mówi, nie ma z nim kontaktu, ma porażenie czterokończynowe. Ojciec chłopca przez 10 lat wierzył, że prokuratura, zawiadomiona zresztą przez sam szpital, wyjaśni sprawę. Świadkowie - lekarze forsowali jednak tezę, że był to przypadek podobny do tzw. białej śmierci, czyli że do NZK (nagłego zatrzymania krążenia) doszło z niewyjaśnionych przyczyn, co zdarza się podobno raz na milion. Szpital w międzyczasie oddał na złom aparat do znieczulania, zniszczył dokumentację techniczną. Prokuratura umorzyła sprawę z powodu „niestwierdzenia znamion czynu zabronionego”, dopiero po zażaleniu zmieniając to na „przedawnienie karalności”. Na tym etapie ojciec chłopca zwrócił do krakowskiej adwokat mec. Joanny Budzowskiej o pomoc. Wszczęto postępowanie cywilne. Tropy były różne - stary filtr w urządzeniu do podawania tlenu, niesprawne czujniki, brak wymaganego wyposażenia stanowiska anestezjologicznego itp. Warto dodać, że chłopiec trafił do sali, która była po remoncie. On był tam pierwszym pacjentem - po roku od zakończenia modernizacji! Do tego dnia sala stała pusta. Ostatecznie pełnomocnik ojca chłopca wykazał, że wyłączną przyczyną tragicznych zdarzeń była wadliwie działająca aparatura medyczna - aparat do znieczulenia i system centralnej tlenowni. Powołani w sprawie biegli potwierdzili, że do uszkodzenia mózgu chłopca doszło w mechanizmie, który polegał na podawaniu do organizmu pacjenta zamiast mieszanki tlenu i podtlenku azotu, samego tylko podtlenku azotu. Do znieczulenia użyto starego konstrukcyjnie, przerobionego aparatu, który nie był przystosowany do odbioru gazów z centralnej tlenowni i nie posiadał odpowiedniego systemu monitorującego stężenie tlenu oraz systemu alarmowego. W sądzie cywilnym ta sprawa ciągnęła się sześć lat, co wcale nie jest dużo, jak na ten stopień skomplikowania. Ostatecznie chłopcu przyznano wysokie jak na polskie warunki zadośćuczynienie - 900 tys. zł. Dostał też wypłacaną co miesiąc rentę w wysokości 16 tys. zł na rehabilitację, opiekę i leczenie, a także prawie 350 tys. zł na specjalistyczne urządzenia, które musi mieć w domu.

Zobacz również

Kibice Cracovii w Poznaniu. Mecz przyjaźni na trybunach. Zdjęcia

Kibice Cracovii w Poznaniu. Mecz przyjaźni na trybunach. Zdjęcia

Porażka Zamczyska Mrukowa w Besku

Porażka Zamczyska Mrukowa w Besku

Polecamy

Ten napój jest zdrowszy niż oranżada. Poznaj przepis na smakowity kwas chlebowy

Ten napój jest zdrowszy niż oranżada. Poznaj przepis na smakowity kwas chlebowy

Jak zwiedzać Fort Delimara? Do tej pory turyści mogli oglądać ten zabytek z daleka

Jak zwiedzać Fort Delimara? Do tej pory turyści mogli oglądać ten zabytek z daleka

Najnowsze informacje o maturze 2024 od CKE. To warto wiedzieć!

Najnowsze informacje o maturze 2024 od CKE. To warto wiedzieć!