Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fulham - Wisła. Tym meczem żyją Polacy w Londynie

Bartosz Karcz
W Krakowie Wisła zawsze może liczyć na gorący doping swoich kibiców. Podobnie będzie dzisiaj w Londynie
W Krakowie Wisła zawsze może liczyć na gorący doping swoich kibiców. Podobnie będzie dzisiaj w Londynie Wojciech Matusik
Z kłopotami odlecieli w środę piłkarze Wisły Kraków do Londynu, gdzie w czwartek o godz. 21.05 zagrają z Fulham w ramach Ligi Europy. Mgła, która osiadła w środę nad lotniskiem w Balicach, uniemożliwiła start samolotu z mistrzami Polski. Musieli oni przejechać na lotnisko w Pyrzowicach, skąd już odlecieli do stolicy Anglii.

Czytaj także: Jovanović: Mecze z Fulham i Cracovią tak samo ważne

Na tym jednak problemy wiślaków się nie skończyły. Na londyńskim lotnisku na kilka godzin utknęli Ivica Iliev, Marko Jovanović i Milan Jovanić. Serbowie mieli kłopoty z wizami. Do hotelu dotarli dopiero późnym wieczorem.

Dla Wisły czwartkowy mecz będzie kolejnym z gatunku ostatniej szansy. Kiepski start, jaki zanotowała "Biała Gwiazda", sprawił, że teraz krakowianie, żeby myśleć o wyjściu z grupy, muszą punktować w każdym meczu. Udało się to w pierwszej konfrontacji z Fulham, wygranej pod Wawelem 1:0. Może udać się również dzisiaj, choć zadanie na pewno będzie trudniejsze.

Trener Wisły Robert Maaskant jest pewien, że na Craven Cottage zobaczymy inną, znacznie lepszą Wisłę niż ta, którą oglądaliśmy w sobotę w czasie bardzo słabego meczu z Podbeskidziem. - Nie boję się o motywację moich piłkarzy na mecz z Fulham, a także na spotkanie z Cracovią - mówi Holender. - Oni doskonale wiedzą, że nie mogą tych meczów przegrać. Jestem pewien, że poziom pasji, z jaką podejdą do tych starć, będzie zupełnie inny niż w meczach z ŁKS-em, Limanovią czy przede wszystkim Podbeskidziem. Plusem jest to, że będziemy mieli więcej miejsca do wyprowadzania ataków. W takich meczach jak z Liteksem w Łoweczu czy z Lechem w Poznaniu mieliśmy kontrować i wychodziło nam to bardzo dobrze. To jest tak, że łatwiej jest obraz zniszczyć, niż go namalować. My mamy właśnie utrudniać malowanie Fulham. Taki sam plan mieliśmy na mecz z Twente i nawet nam to wychodziło przez kilkanaście minut. Później nie wytrzymaliśmy jednak tempa narzuconego przez rywali. Maaskant nie ma przed meczem z Fulham komfortowej sytuacji. Do Londynu zabrał jedynie siedemnastu piłkarzy.

Byłoby osiemnastu, gdyby mógł lecieć Tomas Jirsak, ale kontuzja wykluczyła Czecha z tego spotkania.
Z Fulham nie zagra również Osman Chavez, który musi pauzować za kartki. Honduranina na środku obrony zastąpi Jovanović. Mecz z Fulham będzie również kolejnym starciem holenderskich trenerów. Martin Jol i Robert Maaskant dobrze się znają, ale po krakowskim meczu doszło do zgrzytu między szkoleniowcami.

- Byłem zdziwiony, bo Jol nie pogratulował mi po meczu w Krakowie - zdradza Maaskant. - Nie jesteśmy może najlepszymi przyjaciółmi, lecz znamy się od dawna. Ja zawsze podaję rękę trenerowi drużyny przeciwnej. Zrobiłem to nawet w Nikozji. Mimo dużego bólu pogratulowałem trenerowi APOEL-u. Uważam, że to jeden z kanonów, jaki funkcjonuje w piłce nożnej. Najpierw jest walka na boisku, ale potem trzeba okazać szacunek rywalowi.

Maaskant dobrze zna Fulham. Z uznaniem wypowiada się o piłkarzach tej drużyny. - Najważniejsi zawodnicy Fulham to bardzo silny Hangeland w obronie, bramkarz Schwarzer, Zamora w przodzie - wylicza Holender. - Wiemy o nich dużo, ale trudno przewidzieć, jakie będzie tempo gry. Przekonamy się, czy je wytrzymamy. Nie wiemy też do końca, na co zdecyduje się Jol. Pamiętajmy, że Fulham ma w niedzielę bardzo ważne derby z Tottenhamem, a nie jest tajemnicą, że w Anglii poważniej traktuje się Premier League niż Ligę Europy. Dla nas remis w tym meczu może być dobrym wynikiem, mimo że nadal będziemy mieli o punkt mniej niż Fulham. Później jednak zostaną nam wyjazd do Odense i mecz u siebie z Twente w sytuacji, gdy holenderski zespół prawdopodobnie będzie miał już awans w kieszeni.

Krakowianie w środę wieczorem zapoznali się z murawą stadionu, na którym przyjedzie im dzisiaj grać. Obiekt jest typowo angielski, ale mniejszy od stadionu Wisły. Jego pojemność wynosi 24 600 miejsc.

Wiślacy będą mogli w czwartek liczyć na mocne wsparcie swoich kibiców, którzy na Craven Cottage zjadą nie tylko z Krakowa, ale również z całej... Anglii. Na trybunach powinno zasiąść kilka tysięcy fanów "Białej Gwiazdy", dla których oddana zostanie cała trybuna, a nie, jak początkowo planowano, tylko jej część.

- To dla miejscowej emigracji wielkie wydarzenie - mówi Tomek, kibic Wisły, który na co dzień mieszka w Manchesterze, a do Anglii wyjechał kilka lat temu z krakowskiej Krowodrzy. - Na meczu będą kibice z wielu angielskich miast. Jadę z Manchesteru razem z kolegami, którzy przylecieli do mnie z Krakowa. Wiem, że do Londynu wybierają się również ludzie m.in. z Liverpoolu czy Newcastle. Anglicy, z którymi rozmawiałem w pracy, dobrze już znają Wisłę. Pamiętają, że dzielnie walczyła kilka lat temu z Tottenhamem, a szacunek wzbudziła również ostatnią wygraną z Fulham, choć akurat ten zespół w Manchesterze nie jest specjalnie ceniony. Moi koledzy z pracy są również pod wrażeniem dopingu polskich kibiców, czyli czegoś, co w takiej formie zniknęło z angielskich stadionów już dobre kilka lat temu. Postaramy się, żeby po czwartkowym meczu ich wrażenie było jeszcze większe...

Unikalne zdjęcia Miss Małopolski! Zobacz konkursy piękności z dawnych lat.

Academy(c) Awards. Plebiscyt na najlepszy akademik Krakowa!

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myslenice.naszemiasto.pl Nasze Miasto