Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historyczny długopis Wałęsy z Myślenic ma już 30 lat

Ilona Truszyńska
Jan Górka:Jeśli chodzi o rozmiar, to na świecie są pewnie długopisy większe. Ale to ten jest historyczny. I przez to właśnie największy
Jan Górka:Jeśli chodzi o rozmiar, to na świecie są pewnie długopisy większe. Ale to ten jest historyczny. I przez to właśnie największy Ilona Truszyńska
Na początku lat 80. kosztował 120 zł. Była to wówczas równowartość 1 dolara na czarnym rynku, czyli bardzo dużo. Cena nie grała jednak roli, bo po Sierpniu' 80 każdy chciał go mieć. Przedsiębiorstwo Ludwika Górki z Myślenic nie nadążało z produkcją. - Lech Wałęsa podpisał naszym długopisem Porozumienia Gdańskie. Takiej reklamy wartej miliony złotych nie mogła sobie zapewnić żadna firma - wspomina dziś Jan Górka, obecny właściciel firmy.

Dla Ludwika Górki pierwszym przełomem był rok 1960. Wtedy założył firmę i wtedy urodził się jego syn Jan. Firma przez lata produkowała produkty piśmiennicze. Jan od najmłodszych lat pomagał ojcu w zakładzie. - Gdy chciałem kupić sobie rower, to pracowałem - wspomina. - Dostawałem 5 złotych na godzinę za montaż długopisów.

Po wyborze Jana Pawła II na papieża Ludwik Górka wpadł na pomysł, by rozpocząć produkcję 40-centymetrowych długopisów z wizerunkiem Ojca Świętego. - Ojciec się zastanawiał, czy wykorzystanie wizerunku Ojca Świętego w długopisie będzie na miejscu - wspomina Jan Górka. - Rozmawiał z księżmi, którzy stwierdzili, że jeśli będzie to podane w odpowiedni sposób, to nie ma problemu. Później pojechałem na pielgrzymkę do Watykanu i okazało się, że tam wizerunek papieża jest na przeróżnych wyrobach.

Produkcja "papieskich" długopisów rozpoczęła się. Sprzedawały się nieźle, ale prawdziwy szał zaczął się w sierpniu 1980 r. - Gdy długopis pojawił się jako ważny rekwizyt przy porozumieniach gdańskich, to sprzedaż wzrosła gwałtownie - mówi Jan Górka.

Pojawieniem się długopisu w ręku Wałęsy zdziwiony był Ludwik Górka, zdziwieni byli też działacze Solidarności z Pomorza. Niektórzy mówili, że to cyrk i doszukiwali się ukrytego znaczenia. Tymczasem wcale go nie było.

- To był przypadek, w natłoku zdarzeń ktoś mi go podarował, nawet nie wiem kto. Kiedy przyszło do podpisywania, miałem go i po prostu użyłem - wspomina Lech Wałęsa. - Długopis był z wizerunkiem Ojca Świętego, który nas zjednoczył, dodawał nam sił i wiary, by zmieniać oblicze tej ziemi i dzięki temu najbardziej pasował do sytuacji. To było bardzo ważne porozumienie. Wymusiliśmy przecież zgodę na zalegalizowanie niezależnego od partii związku zawodowego. Od tego się wszystko zaczęło. Bez tego związku nie żylibyśmy dzisiaj w wolnej demokratycznej Polsce - podkreśla.

Jan Górka miał wtedy 20 lat. Dla rodzinnej firmy nastały złote czasy. Każdy chciał mieć "papieski" długopis, ale nie każdy mógł. - Nie nadążaliśmy z produkcją - mówi Jan Górka. - To było związane z niezbyt dużym zaawansowaniem technologicznym maszyn. Można było wyprodukować najwyżej kilkaset sztuk dziennie. Tata wiedział, że wszyscy będą brali od nas towar. Ale powtarzał też, że przyjdzie taki czas, że to my będziemy musieli prosić, żeby brali.
Długopis z papieżem, w tym dużym rozmiarze i w mniejszym, można było kupić m.in. w kiosku na Jasnej Górze, w Niepokalanowie czy na Górze św. Anny. Ale produkowali też takie same długopisy, tylko że z innymi zdjęciami, np. z widokówką z Kołobrzegu czy Gdańska. W sumie było ok. stu projektów.

W tym czasie Ludwik Górka zdecydował się osobiście podziękować Lechowi Wałęsie. Jesienią 1980 r. pojechał więc z bratem Józefem do Gdańska. - Zabrali kilkadziesiąt długopisów, by podarować Wałęsie, ale do spotkania nie doszło, bo był poza Gdańskiem - opowiada Jan Górka.

Po jakimś czasie zainteresowanie długopisem faktycznie wygasło. - Po zmianie sytuacji polityczno-ekonomicznej musieliśmy zmienić profil produkcji na galanterię kosmetyczną i zabawkarską. Nie mogliśmy przecież konkurować cenowo z towarem piśmienniczym sprowadzanym z Chin. Zaczęliśmy produkować też kubki, grzebienie, mydelniczki, a nawet zabawki dla dzieci - mówi Jan Górka.

Produkcja długopisu z papieżem była wznawiana tylko okazjonalnie, np. przy okazji papieskiej pielgrzymki w 1991 r. Długopisy 5 lat temu zamówiła także TVP. Andrzej Wajda przygotowywał wówczas projekt etiud związanych z Solidarnością. Tę o długopisie reżyserował Piotr Trzaskalski.

Ludwik Górka zmarł w 2006 r. Nigdy nie udało mu się spotkać z Lechem Wałęsą. Udało się to jego synowi, Janowi Górce. A wszystko dzięki temu, że pojawiła się kolejna okazja do wznowienia produkcji długopisów. - 28 sierpnia w Gdańsku odbędzie się II Maraton Sierpniowy, a w jego ramach Puchar Świata dla rolkarzy. W zestawie startowym będą długopisy wyprodukowane przez firmę pana Górki - tłumaczy Adam Domiński, zięć Lecha Wałęsy i jego były asystent. - Pomyślałem sobie, że to będzie fajny symbol i przypomnienie tamtego wydarzenia. Pan Górka zgodził się wyprodukować 1000 długopisów.

Górka długopisy do Gdańska przywiózł osobiście. Przy okazji spełnił marzenie ojca - spotkał się z Lechem Wałęsą. - Spotkaliśmy się niedaleko plaży. Prezydent podpytywał, czy nie wiem, jak do niego trafił ten długopis, ale tego już chyba się nie da ustalić. Było sympatycznie. To było wyjątkowe przeżycie.

Dziś Jan Górka z powodzeniem prowadzi firmę przejętą po ojcu i gdy czasem ktoś zapyta go o długopis z wizerunkiem Ojca Świętego, to bez zbędnej skromności przychodzi mu do głowy jedna myśl - to najbardziej znany długopis na świecie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myslenice.naszemiasto.pl Nasze Miasto