Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak z dachu stojącego na wsi garażu trafić na podium mistrzostw świata? W Porębie to wiedzą

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Zbyszek Bizoń (w czapce) z zawodnikami Sportowni
Zbyszek Bizoń (w czapce) z zawodnikami Sportowni Sportownia
Historia speed-ballu w Porębie pod Myślenicami to historia pasji i determinacji. Niezrażania się słowami „co to za sport piłka na sznurku?” albo „kto w to będzie grał?”. I szukania sposobów na to, żeby jak najwięcej osób dowiedziało się nie tylko, że jest taki sport i na czym polega, ale też mogło spróbować w nim swoich sił. I przekonać się, ze wbrew pozorom, tę piłkę na sznurku wcale nie jest tak łatwo trafić i odbić. Ale jak już się uda, to daje to mnóstwo frajdy.

Kiedy osiem lat temu Przemysław Wolan z Krakowa wrócił z Egiptu zafascynowany tą bardzo tam popularną grą i postanowił z nią zainteresować Polaków jedną z osób, z którą podzielił się tym pomysłem była Iza Janczak-Bizoń, która zajmowała się wtedy pomocą organizacjom pozarządowym.

Wkrótce do domu Izy i jej męża Zbyszka w niewielkiej Porębie pod Myślenicami trafił pierwszy zestaw do gry w speed-ball.

To statyw wysokości na 1,7 metra, do którego na samej górze doczepiona jest żyłka o długości 1,5 metra, do której z kolei doczepiona jest piłka, którą się odbija i która rotuje wokół statywu.

Pierwszy wypróbował go Zbyszek. Pomysł podsunęła mu żona, a on z chęcią na to przystał. W tamtym czasie szukał aktywności, która byłaby antidotum na siedzącą pracę a przy tym nie wymagałaby dużo zachodu i czasu na dojazdy. Speed-ball spełniał wszystkie te wymagania.

- Zawsze lubiłem ruch, wcześniej przez 10 lat tańczyłem w zespole pieśni i tańca. Speed-ball pozwalał mi być aktywnym nie mając czasu na próby w zespole, ani na dojazdy na treningi. Mogłem po prostu wyjść na chwilę, poruszać się, poodbijać piłkę i wrócić do pracy - mówi Zbyszek Bizoń.

[gal]63048975;63048977;63048979;63048985;63103515;63103517;63048973;63103513;63048983[/gal]

W speed-balla można grać jeden na jeden (singiel), dwa na dwa (debel) lub w cztery osoby (sztafeta). Ale można też solo, na czas. Piłkę odbija się cztery razy po minucie, najpierw lewą ręką, potem prawą , potem obiema dwie rundy: najpierw jedną, a potem w drugą stronę, stosując forehand i backhand.

Szybko okazało się, że speed ball stał się dla niego nie tylko odskocznią po siedzącej pracy, ale i prawdziwą pasją. Obok Przemysława Wolana i kilku innych osób, Zbyszek został jedną z pierwszych osób w Polsce trenujących ten sport wyczynowo. A że pracował wtedy dużo i długo, to trenował w każdej wolnej chwili.

- Dopiero po jakimś czasie dowiedziałam się, że sąsiedzi zastanawiali się kto wbija gwoździe o 7 rano w niedzielę? Jak się okazało to był... Zbyszek. Trenował wtedy m.in. popołudniami po pracy i w weekendy rano, a uderzana piłka dawała taki charakterystyczny jednostajny dźwięk, który niósł się przez wieś – mówi Iza.

Ten dźwięk stał się w pewnym sensie reklamą speed-balla, bo mieszkańcy, a zwłaszcza dzieci zaczęli z zaciekawieniem zaglądać na podwórko Bizoniów, a dokładnie na ich… garaż. Zbyszek grał bowiem nie gdzie indziej, jak właśnie na garażu. Konstrukcja z płaskim dachem otoczonym barierkami ochronnymi byłą jego pierwszym kortem do gry.

Był rok 2014, a on nie śnił nawet, że za zaledwie trzy lata pojedzie na Mistrzostwa Świata i przywiezie z nich brązowy medal. I że będzie trenował innych. Najpierw tych, których ciekawość przyciągnęła na dach jego garażu, a potem cały klub. Z czasem, w 2016 roku, w Porębie powstała bowiem Sportownia.

Nie byłoby jednak tego klubu gdyby nie pasja Zbyszka, talent organizacyjny Izy, ale też gdyby nie ludzie, którzy pomogli im przetrzeć szlaki i dotrzeć do dzieci, które mogłyby się zainteresować tą egzotyczną grą. Tych gotowych do pomocy nie było wielu.

- Kiedy zaczynaliśmy o speed-ballu nikt nie słyszał. Wielokrotnie słyszałam: „Piłka na sznurku? Kto w to będzie grał?”. Pierwszy podał mi rękę śp. Marcin Pawlak, burmistrz Dobczyc. Poszłam do niego, bo słyszałam od innych, że rzeczywiście słuchał ludzi. Powiedział: „dobrze, dam wam salę, a jak przetrwacie jeden sezon to i pieniądze się znajdą”. W tamtym czasie to był duży kredyt zaufania – wspomina Iza.

Burmistrz Pawlak nie zdążył zrealizować swoich obietnic, bo niedługo po tym zmarł, ale jego następca – burmistrz Paweł Machnicki przejął to zobowiązanie i tak w Dobczycach powstała pierwsza w powiecie myślenickim sekcja speed-balla. Kiedy tylko pogoda na to pozwalała grali na błoniach przy Regionalnym Centrum Oświatowo-Sportowym, aby jak najwięcej osób mogło ich zobaczyć, podejść, przyjrzeć się, zapytać o treningi, poznać ten sport mający swoje korzenie nad Nilem.

Nieco później, za sprawą Sportowni na dobczyckim rynku miało miejsce bezprecedensowe wydarzenie – pokaz gry i otwarty trening z udziałem egipskich zawodników.

Iza ze Zbyszkiem starali się docierać coraz dalej. Zdobyli grant i wyruszyli w Polskę promować speed-ball urządzając pokazy na lekcjach wf w szkołach. Nie pojechali sami, ale z bliźniakami, które przyszły na świat… 8 miesięcy wcześniej.

- To było szaleństwo. Auto załadowane pod sam dach wanienką, pieluchami itp. W szkołach, kiedy Zbyszek prowadził zajęcia, ja karmiłam i przewijałam dzieci. Kiedy mogłam kładłam je pod ścianą na materacu. Dobrze, że jeszcze nie raczkowały – śmieje się Iza na to wspomnienie. - Przejechaliśmy tak osiem województw codziennie odwiedzając inną szkołę. Czego jak czego, ale zapału nigdy nam nie brakowało, choć nie jestem pewna czy dziś bym to powtórzyła. My po prostu szukaliśmy sposobu, bo wydeptanej drogi nie było. Nie wiedzieliśmy co zadziała, a co nie.

W Porębie, gdzie mieszkają z pomocą przyszedł im dyrektor miejscowej szkoły rekomendując treningi speed-balla na zabraniach z rodzicami. Iza jest mu wdzięczna, bo wie, że zwłaszcza na wsi trudniej jest zachęcić ludzi do nowego sportu.

Właśnie w szkole w Porębie po raz pierwszy ze speed ballem zetknęła się Marcelina Ryś, obecna mistrzyni świata w tej grze wśród kobiet.

Kiedy zaczynała przygodę ze speed-ballem miała 12 lat.

- To był dzień, kiedy miałam nie iść do szkoły. Ostatecznie poszłam i akurat tego dnia do szkoły przyjechał pan Zbyszek, żeby zrobić pokaz speed-balla – wspomina.

Po tych zajęciach pojechała z mamą do Myślenic na pierwszy trening. Okazała się nie tylko pojętną, ale i utalentowaną zawodniczką, bo zaledwie cztery miesiące od rozpoczęcia treningów została mistrzynią Polski w speed-ballu w kategorii U-13.

- W grze na czas robiłam wtedy 162 odbicia w czasie 2 minut. Dla porównania, rok później zrobiłam w tym samym czasie 218 uderzeń i przegrałam pierwsze miejsce, byłam druga – mówi Marcelina.

Ktoś powie, że o sukcesy było jej łatwiej, bo wcześniej grała w tenisa ziemnego. Tyle, ze jak mówi sama Marcelina, choć obie gry łączy to, że używa się w nim rakiet i piłek, zresztą wcale nie identycznych w obu dyscyplinach, to na tym podobieństwa się kończą.

- W tenisie ruchy są całkiem inne, bardziej… pełne i spokojne. W speed-ballu trzeba szybciej reagować i czasem odbić piłkę używając tylko siły nadgarstka. Jeśli wcześniejsza gra w tenisa w czymś mi pomogła to tylko w tym, że byłam przygotowana kondycyjnie i siłowo – mówi Marcelina.

Tamten pierwszy sukces sprawił, że po raz pierwszy pomyślała o speed ballu „a może to jest właśnie to?”. Ale dopiero w czasie pandemii lockdownu poczuła, że faktycznie „to jest to” i że bardzo jej tej aktywności brakuje. Dziś wie już, że chciałaby z tym sportem związać swoją przyszłość.

W tym roku miała okazję mierzyć się z najlepszymi i to nie tylko w kategorii U-18, ale także seniorskiej. W obydwu to ona okazała się najlepszą singlistką!

W sumie z niedawnych Mistrzostw Świata we Francji przywiozła aż pięć medali. Oprócz dwóch złotych za wygrane w singlu kobiet (w U-18 i w seniorkach) zdobyła tam jeszcze: złoty medal w super-solo kobiet (U-18), srebrny w super-solo kobiet (seniorki) oraz brązowy w sztafecie mix-relay (seniorskiej).

W koronnej konkurencji - grze singlowej kobiet Marcelina pokonała Egipcjankę.

I nie było to jedyne zwycięstwo Polaków nad Egipcjanami na tych zawodach. Po raz pierwszy w historii zdarzyło się reprezentacja innego niż Egipt kraju zdobyła Puchar Świata i była to właśnie reprezentacja Polski. Trzy dziesiąte jej składu, obok zawodników z Krakowa i Lublina, stanowili zawodnicy Sportowi z Poręby.

Oprócz Marceliny byli to Vanessa Półtorak i Dawid Orawin. Oni również odnieśli we Francji znaczące sukcesy. W grze deblowej mieszanej (U-18) wywalczyli złoto, a w kategorii seniorskiej stanowili część sztafety mix-relay, która zdobyła brązowy medal.

- Dawid wybija się już od jakiegoś czasu. Z kolei Vanessa „rozkwitła” w tym roku. Jak widać na każdego przychodzi czas – mówi Zbyszek, który trenuje na co dzień zawodników Sportowni. - Z młodszych zawodników mamy Hanię Żak, która jest z nami od dwóch lat i jest bardzo dobrze rokującą zawodniczką. Mamy też rodzinę Jacków, a konkretnie trzech braci o tym nazwisku, który w swoich kategoriach wygrywają niemal wszystko i bardzo trudno ich pokonać.

Wszystkich łączy refleks, szybkość, dobra koordynacja ręka-oko oraz siła, choć „osiłków” wśród speedballistów próżno szukać.

- Kiedy myślę „speed-ball”, widzę Zbyszka siedzącego przy grillu i łapiącego w locie komara – śmieje się Iza. - To oczywiście żart, ale coś w tym jest. Speedballista to człowiek niesłychanie zwinny i szybki. Jak lampart.

Zbyszek tłumaczy, że choć zawodników łączą pewne predyspozycje to każda jedna drobna rzecz jest zmienną, która sprawia, że każdego zawodnika trzeba traktować indywidualnie. Bo ktoś ustawia inaczej ciało, ktoś inaczej trzyma rakietę, ktoś inaczej podchodzi do piłki itd. - Tymczasem daną czynność każdy musi wykonać tak samo. Osiągnięcie tego efektu przy tylu zmiennych to największa trudność – mówi Zbyszek.

Iza, która jako prezeska ma w klubie inne zadania: organizacyjno-koordynacyjne, ale też jest w stałym kontakcie z zawodnikami, zwraca uwagę co coś jeszcze: - Speed-ball to nie jest piłka nożna. Zawodnicy grają do jednej bramki, ale jednocześnie każdy gra do swojej, bo każdy chce być na podium. To zarazem sport indywidualny i drużynowy, dlatego trzeba nim odpowiednio zarządzać – mówi.

Pisząc o speed-ballu w Porębie i powiecie myślenickim, a zwłaszcza o jego początkach, nie sposób nie wspomnieć o śp. Stefanie Patyku. To właśnie on zainteresował tym sportem myślenickich seniorów. - Gdzie się nie pojawił zawsze mówił o petanque i speed-ballu. Trudno było o lepszego popularyzatora. Zresztą nie tylko mówił, bo sam też grał w speed ball – mówi Iza.

Dziś w barwach Sportowni gra tylko jedna seniorka. - Ale za to jaka! Anna Baran to zawodniczka nie do pokonania w swojej kategorii – mówi Iza.

Seniorów byłoby pewnie więcej, gdyby nie to, że zabrakło pana Stefana – zmarł w 2019 roku. Potem przyszła pandemia, która utrudniała, a czasowo wręcz uniemożliwiła treningi i rekrutację.

Gdyby nie pandemia bylibyśmy dziś w zupełnie innym miejscu – mówi Iza.

Przyznaje, że kiedy wprowadzono lockdown bardzo bała się tego, że dzieci i młodzież stracą zainteresowanie grą a w efekcie klub się rozpadnie.

Postanowiła skupić ich uwagę poprzez… muzykę. Razem z raperem Neksi zaczęli nagrywać teledyski hiphopowe. Miały motywować zawodników, a przy okazji promować speed-ball.

- Jak się okazało pierwszy teledysk sprawił coś jeszcze - otrzymaliśmy nagrodę specjalną w ogólnopolskim konkursie i zainteresował się nami PKN Orlen, tak pozyskaliśmy głównego sponsora sezonu – mówi Iza.

Ubiegłoroczny sezon zakończyli z tytułem najlepszego klubu w Polsce. Czy obronią go w tym roku okaże się już wkrótce. Przed nimi III Klubowe Mistrzostwa Polski w Speed-ballu, które odbędą się 10-11 grudnia w hali UEK w Krakowie.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jak z dachu stojącego na wsi garażu trafić na podium mistrzostw świata? W Porębie to wiedzą - Plus Dziennik Polski

Wróć na myslenice.naszemiasto.pl Nasze Miasto