Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Baszczu": przyjadę w maju pośpiewać na fecie

Redakcja
Andrzej Banaś
- Chcę przyjechać do Krakowa w maju na ostatni mecz sezonu. Mam nadzieję, że będzie to połączone z mistrzowską fetą, bo chętnie sobie pośpiewam - mówi w rozmowie z naszym serwisem były piłkarz Wisły Kraków, legendarny Marcin Baszczyński.

Co pana sprowadza do Krakowa?
Mam kontuzję barku. Jedna z kości jest pęknięta, przerwa w grze potrwa trzy, cztery tygodnie. Nie gram, leczę się obecnie, więc dostałem od klubu kilka dni wolnego. Korzystając z okazji przyjechałem do Krakowa odwiedzić stare kąty.

Zobacz także: Pożegnany (?) Baszczyński, zrugany Paweł Brożek

Zanim odniósł pan kontuzję miał pan okazję zagrać ostatnio przeciwko Panathinaikosowi Ateny i odegrać się za stare "grzechy" czyli fakt, że kiedyś "Koniczynki" wyeliminowały Wisłę z panem w składzie z Ligi Mistrzów.
Powiedzmy, że odegrałem się połowicznie, bo tylko zremisowaliśmy, a mimo iż nie byliśmy faworytem tego spotkania, to mogliśmy je wygrać. To był dobry mecz w wykonaniu naszego zespołu.

Pan do momentu kontuzji grał w podstawowym składzie, ale nie na prawej obronie, a jej środku. O tym, że potrafi pan grać na pozycji stopera wiemy, bo kiedyś wystąpił pan na niej przeciwko Barcelonie. Mówił pan jednak wtedy, że to wyjątkowa sytuacja i woli grać na boku defensywy.
Kiedyś rzeczywiście wzbraniałem się przed grą na tej pozycji, ale teraz przekonałem się do niej i nawet polubiłem. W tym sezonie tylko w kilku meczach wystąpiłem na prawej obronie. W większości spotkań byłem jednak stoperem. Trener pozostawia mi jednak na tej pozycji sporo swobody, więc mogę np. wyprowadzać akcje ofensywne. Podoba mi się to.

Był taki moment w tym sezonie, że byliście blisko miejsca w europejskich pucharach. Ostatnio idzie wam jednak gorzej.
Trochę zawaliliśmy sprawę, potraciliśmy kilka punktów i teraz rzeczywiście musimy myśleć przede wszystkim o utrzymaniu. Tym bardziej jestem zły, że zamiast pomagać kolegom muszę się leczyć.

Jak wygląda poziom greckiej ekstraklasy? Jest wyższy od tego, z czym miał pan do czynienia na boiskach w Polsce?
Nie muszę tłumaczyć, że jest w Grecji kilka klubów mocniejszych od polskich, grają w nich znani w całej Europie piłkarze. Gdybym miał oceniać generalnie całą ligę, to w greckiej ekstraklasie zawodnicy są lepiej wyszkoleni technicznie. W Polsce natomiast jest większa dyscyplina taktyczna i więcej jest twardej walki.

A jak wygląda otoczka meczów w Grecji?
Oczywiście czołowe kluby mają najwięcej kibiców, ale i te mniejsze mają swoich fanów. To co dzieje się na greckich stadionach, trochę przypomina mi polskie klimaty sprzed paru lat. Kibice potrafią nieźle dokazywać. Czasami jest to nawet zabawne, ale czasami potrafi być mało sympatyczne, a nawet niebezpieczne.

Baszczyński: Wisła nie ma wyjścia, musi derby wygrać
W Atromitosie gra z panem Marek Saganowski. Z nim trzyma się pan najbliżej?
Mieszkamy obok siebie, zresztą w bardzo ładnej dzielnicy Aten. To turystyczna okolica, nad samym morzem, więc żyje nam się w tej Grecji bardzo dobrze, zwłaszcza że jest znacznie cieplej niż w Polsce. Są jednak i wady, bo chyba największym problemem Aten są gigantyczne korki, z którymi zmagamy się codziennie.

Śledzi pan to co dzieje się w polskiej ekstraklasie i Wiśle?
Oczywiście. Jak tylko nasze mecze nie pokrywają się, oglądam spotkania Wisły. Jak jadę na zgrupowania, to zaglądam do internetu. Jestem ze wszystkim na bieżąco.

I jak podoba się panu nowa Wisła, w której tylu jest obcokrajowców?
Właściciel klubu postawił na zmiany. Jeszcze dwa sezony temu mieliśmy skład, który coś w tej naszej ekstraklasie osiągnął. W Europie jednak nam nie wyszło, stąd pewnie pan Cupiał postanowił spróbować czegoś innego, znalazł inny sposób na budowanie drużyny, która spełni jego marzenia. Przyglądam się temu z zainteresowaniem, a ponieważ sam gram za granicą, to wiem, że takie rzeczy są w Europie normalne. Życzę Wiśle jak najlepiej. Mam nadzieję, że wygra ligę, a później w końcu awansuje do Ligi Mistrzów.

Kiedy znów zawita pan do Krakowa?
Liga grecka kończy sezon wcześniej niż polska, dlatego chcę przyjechać do Krakowa w maju na ostatni mecz sezonu. Mam nadzieję, że będzie to połączone z mistrzowską fetą, bo chętnie sobie pośpiewam...

Rozmawiał Bartosz Karcz

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Brutalna wojna o turystę. Kto podpala meleksy?
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy
Rewolucja w krakowskim MPK. Miasto likwiduje bilety jednorazowe. Co o tym sądzisz?
Adam, Polska ci dziękuję.** Podziękuj Adamowi Małyszowi za wszystko, co dla nas zrobił**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Baszczu": przyjadę w maju pośpiewać na fecie - Myślenice Nasze Miasto

Wróć na myslenice.naszemiasto.pl Nasze Miasto