Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śląsk - Wisła 0:1. Ten mecz był hitem sezonu [RELACJA, ZDJĘCIA]

Bartosz Karcz, Wrocław
Wisła Kraków wygrała we Wrocławiu z liderem ekstraklasy, Śląskiem Wrocław i pozostała w grze o tytuł mistrza Polski. Krakowianie wygrali zasłużenie w meczu, który był prawdziwym świętem na pachnącym nowością wrocławskim stadionie. Na trybunach zjawił się komplet, 43 tysiące widzów, którzy świetnie się bawili, choć większość z nich opuszczała stadion w minorowych nastrojach.

Śląsk - Wisła [ZDJĘCIA Z MECZU]

Kazimierz Moskal nieco zamieszał składem, dając od początku szansę gry Rafałowi Boguskiemu, a na prawej obronie w miejsce słabo ostatnio grającego Marko Jovanovicia, od początku wyszedł Michael Lamey. W ataku zagrał Cwetan Genkow, a Dawid Biton usiadł tym razem na ławce rezerwowych. Izraelczyk był ostatnio nieskuteczny, więc trudno się było dziwić decyzji Moskala. W środku obrony, zgodnie z oczekiwaniami rozpoczął Michał Czekaj.

Zobacz więcej zdjęć z meczu na stronie Gazety Wrocławskiej

Wisła grała na boisku lidera, Śląsk był też faworytem tej konfrontacji, bo przecież w ostatnim czasie radził sobie o wiele lepiej od "Białej Gwiazdy". Pełne trybuny chyba jednak nieco przytłoczyły wrocławian, bo od pierwszych minut to goście przejęli inicjatywę. Wiślacy przede wszystkim długo utrzymywali się przy piłce, przenosili ciężar gry z jednej na drugą stronę. Co jednak ważne szybko zaczęli stwarzać sobie sytuacje pod bramką Mariana Kelemena. Już w 8 min Ivica Iliev oddał pierwszy celny strzał. Naprawdę groźnie uderzał jednak minutę później Gervasio Nunez. Po szybkiej akcji Argentyńczykowi i mocnym strzale w tzw. długi róg do szczęścia zabrakło dosłownie centymetrów.

Śląsk pierwszy raz zaatakował dopiero w 13 minucie, choć tak po prawdzie więcej w tym było błędu Michaela Lameya, niż kreatywności gospodarzy. Koniec, końców piłka trafiła jednak do Omara Diaza. Ten jednak nie znalazł sposobu na Sergieja Pareikę.

Czytaj naszą relację LIVE minuta po minucie!

To jednak ciągle Wisła dominowała. Kilka akcji mistrzów Polski stało na naprawdę wysokim poziomie. I kilka razy mogły one zakończyć się bramkami. Swoje okazje mieli Ivica Iliev, Cwetan Genkow i Gervasio Nunez. Żaden z nich nie znalazł jednak drogi do siatki.

Śląsk z przewagi Wisły zdołał się nieco otrząsnąć po mnie więcej pół godzinie gry. Efekt był jednak tylko taki, że wrocławianie zdołali nieco poprawić statystyki posiadania piłki oraz podjęli kilka prób strzałów z dystansu, z którymi bez problemu radził sobie Pareiko.

To co nie udało się Wiśle w pierwszej połowie, zrobiła błyskawicznie po zmianie stron. W 49 min Gervasio Nunez przedzierał się wzdłuż linii końcowej, gdzie na ziemię powalił go Waldemar Sobota. A że miało to miejsce w polu karnym, to Marcin Borski wskazał na jedenasty metr. Chwilę później Rafał Boguski pewnym strzałem pokonał Mariana Kelemena i "Biała Gwiazda" objęła prowadzenie na stadionie lidera.
Śląsk chciał odpowiedzieć jak najszybciej i dosłownie kilkadziesiąt sekund później znakomitą okazję do tego miał Cristian Omar Diaz. Z sześciu metrów posłał jednak piłkę nad poprzeczkę.

Jeszcze bliżej szczęścia był w 58 min Waldemar Sobota. Piłkarz Śląska strzelał dosłownie sprzed bramki Wisły, ale jakimś cudem Pareiko odbił piłkę. Równie wysokim kunsztem bramkarz Wisły wykazał się kilka minut później broniąc strzał Diaza. Te trzy sytuacje pokazały jednak, że gospodarze będą robili wszystko, żeby odrobić straty i że podkręcą jeszcze tempo. Gra rzeczywiście przeniosła się głównie na połowę Wisły, ale to stwarzało jednocześnie szansę na wyprowadzanie kontr, bo gospodarze pozostawiali sporo miejsca na swojej połowie.

Tylko, że krakowianie niezbyt kwapili się do takich szybkich ataków, koncentrując się przede wszystkim na zabezpieczeniu dostępu do swojej bramki. I robili to całkiem nieźle, bo Śląsk w samej końcówce nie miał żadnych argumentów, żeby mocniej docisnąć wiślaków. Ostatnie minuty były jednak bardzo emocjonujące, bo nie wiedzieć dlaczego, Marcin Borski doliczył ich aż pięć do regulaminowego czasu gry, by ostatecznie skończyć mecz po tym jak upłynęła... szósta dodana minuta. Nic to jednak liderowi nie pomogło. W starciu z mistrzem Polski musiał uznać jego wyższość, a jeśli Legia pokona Koronę Kielce, to wrocławianie stracą fotel lidera i nie wygrają pierwszej rundy. Wisła natomiast ciągle ma prawo liczyć na to, że jeszcze wszystko jest możliwe. Z taką grą jak wczoraj łatwiej w to uwierzyć.

Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 0:1 (0:0)

Bramka: Boguski 50 karny.
Sędziował: Marcin Borski (Warszawa).
Widzów: 43 000.
Śląsk: Kelemen 3 - Celeban 3, Fojut 3, Pietrasiak 3, Pawelec 3 - SobotaI 2 (88 Socha), Dudek 2, Kaźmierczak 3, MilaŻ 3 (78 Voskamp), Ćwielong 3 (46 Madej) - C. Diaz 2. Trener: Orest Lenczyk.
Wisła: Pareiko 6 - LameyI 4, Czekaj 4 (73 Chavez), J. Diaz 3, Paljić 3 - WilkI 5, JirsakI 3 (68 Garguła), Nunez 4 - Iliev 4, Genkow 3, Boguski 4 (76 Małecki). Trener: Kazimierz Moskal.

Miss Polonia z dawnych lat! Zobacz archiwalne zdjęcia kandydatek

"Super pies, super kot!". Zgłoś zwierzaka w plebiscycie i wygraj nagrody!

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myslenice.naszemiasto.pl Nasze Miasto