Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków podejmuje Lecha Poznań. Jedni i drudzy myślą o wygranej

Bartosz Karcz
Jesienią po bardzo dobrym meczu w wykonaniu obu zespołów lepszy był Lech, który wygrał 1:0. Teraz w Krakowie wszyscy liczą na udany rewanż
Jesienią po bardzo dobrym meczu w wykonaniu obu zespołów lepszy był Lech, który wygrał 1:0. Teraz w Krakowie wszyscy liczą na udany rewanż Sławomir Seidler
Temperatura rośnie z każdą godziną. Już w sobotę na Suchych Stawach mecz piłkarskiej wiosny w ekstraklasie - Wisła Kraków podejmie Lecha Poznań.

Stawka jest ogromna - jeśli wygra "Biała Gwiazda", praktycznie zapewni sobie tytuł mistrza Polski. Jeśli wygra "Kolejorz", choć nie przeskoczy Wisły w tabeli, to przedłuży swoje szanse na triumf w lidze i zyska przewagę psychologiczną nad zespołem Henryka Kasperczaka. Remis będzie korzystniejszy dla krakowian, którzy utrzymaliby w takiej sytuacji czteropunktowy dystans nad wiceliderem z Poznania.

Na razie sytuacja w obu zespołach jest bardzo podobna. Zarówno Wisła jak i Lech mają problemy w defensywie. Wiadomo, że w ekipie "Białej Gwiazdy" nie zagra jej kapitan, Arkadiusz Głowacki, który musi pauzować za kartki. To nieszczęsne czwarte "żółtko" Głowacki dostał we wtorkowym meczu ze Śląskiem Wrocław. Jeszcze na pomeczowej konferencji prasowej Henryk Kasperczak zastanawiał się, czy Wisła nie będzie się odwoływać od tej kartki. Ostatecznie zrezygnowali jednak z odwołania.

Przy ul. Reymonta doszli do wniosku, że i tak nie ma ono szans powodzenia. Co ciekawe, żal z powodu braku Głowackiego w tym meczu wyrażają głośno nie tylko wiślacy, ale również najlepszy piłkarz Lecha Poznań, Robert Lewandowski.

- Żałuję, że Arek nie będzie mógł z nami zagrać - stwierdził "Lewy". - Lubię grać przeciwko niemu, bo lubię nasze twarde, męskie starcia. Arek jest piłkarzem, który interweniuje zdecydowanie, twardo, ale co najważniejsze - fair i bez złośliwości.

Kto zastąpi Głowackiego? Nie powinno być w tym względzie niespodzianki. Albo będzie to Cleber, albo Mariusz Jop. Brazylijczyk miał przetarcie w środę, gdy rozegrał cały mecz w Młodej Ekstraklasie ze Śląskiem we Wrocławiu. Czy wystarczy to jednak, żeby wystąpić również w spotkaniu z "Kolejorzem"? Na to pytanie będzie musiał odpowiedzieć sobie Henryk Kasperczak i zdecydować, czy postawić na Clebera czy Jopa. A może szkoleniowiec zaskoczy wszystkich i wybierze jeszcze inny, trzeci wariant?

W Wiśle zabraknie Głowackiego, a w Lechu nie będzie mógł grać kontuzjowany Ivan Djurdjević. Pod dużym znakiem zapytania stoi też występ bramkarza Jasmina Buricia. Bośniak co prawda powoli dochodzi do siebie i raczej znajdzie się w kadrze na mecz z Wisłą, ale do bramki w sobotę wejdzie chyba Krzysztof Kotorowski, a Burić zasiądzie co najwyżej na ławce rezerwowych.

Obie drużyny mają podobne problemy, podobnie wypowiadają się też piłkarze obu zespołów. Stały motyw tych wypowiedzi to zdanie: Szanujemy rywala, ale gramy o zwycięstwo. Najlepszy ostatnio zawodnik Wisły Patryk Małecki stwierdził m.in.: - Nawet nie bierzemy pod uwagę porażki w tym meczu. Gramy u siebie i interesuje nas tylko zwycięstwo. Nikogo z nas nie trzeba będzie mobilizować przed tym spotkaniem, bo każdy doskonale zdaje sobie sprawę, o jaką stawkę toczyć się będzie walka. Zrobimy wszystko, żeby wynik był jak najlepszy.

Walkę o zwycięstwo zapowiada też trener Lecha, Jacek Zieliński, który jednocześnie komplementuje Wisłę. - Do Krakowa jedziemy po trzy punkty. Interesuje nas wygrana, ale wiemy oczywiście jaką wartość przedstawia rywal. Opinie, że Wisła gra mniej efektownie od nas mnie nie interesują. To nie jest jazda figurowa i tutaj nie przyznaje się ocen za styl. Liczy się to, że Wisła regularnie wygrywa, a po tym poznaje się klasowy zespół.

Nie licząc absencji w obu zespołach, jedyne, czego przed jutrzejszym meczem można żałować, to że nie zostanie on rozegrany przy ul. Reymonta na znacznie większym stadionie niż Suche Stawy w Nowej Hucie. Zainteresowanie meczem jest bowiem ogromne, a bilety rozeszły się błyskawicznie. Wczoraj przed południem Wisła ogłosiła na swojej stronie internetowej, że wejściówki się skończyły, a klubowi pozostaje jedynie zaprosić tych kibiców, którzy nie zdołali ich nabyć, na następne spotkania. To oznacza, że sobotni mecz z wysokości trybun będzie śledziło sześć tysięcy widzów. Jak na rangę spotkania, stanowczo za mało...

Cóż, tego typu problemów nie będzie na szczęście w następnym sezonie, gdy taki hit będzie mogło na żywo śledzić przy ul. Reymonta blisko 35 tysięcy widzów. A na razie, wszystkim tym, którzy na mecz nie będą mogli wejść, pozostaje transmisja i to w dwóch kanałach - TVP2 oraz Canal Plus Sport.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myslenice.naszemiasto.pl Nasze Miasto