Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków pożegnała się z Ligą Europy [ZDJĘCIA]

Bartosz Karcz
Wisła zremisowała w Liege 0:0 i to Standard, dzięki bramce zdobytej na wyjeździe w zremisowanym 1:1 w Krakowie meczu awansował do 1/8 Ligi Europy. Wisła po raz kolejny kończyła mecz w "10", tym razem po czerwonej kartce dla Gervasio Nuneza w 63. minucie.

Czytaj też: Zadyma piłkarzy po meczu Standard - Wisła [ZDJĘCIA]

Do Liege przyjechało 1600 kibiców Wisły. Miejscowe władze nie robiły problemu, żeby mogli oni wjechać do centrum miasta. Od południa przybywało zatem na głównych ulicach i deptakach fanów spod Wawelu. Nie sprawiali oni problemów. Siedzieli głównie w kawiarniach i pubach, pili piwo i śpiewali.

Na godz. 17 podstawiono im natomiast autokary, które zawiozły ich na stadion. Przed meczem fani z Krakowa wywiesili transparent, na którym napisali "The real inferno is here" (prawdziwe piekło jest tutaj). Było to uszczypliwe odniesienie do sektora najbardziej zagorzałych kibiców Standardu, który nazywają oni Ultras Inferno. Krakowscy kibice zaprezentowali również sektorówkę z diabłem i odpalili race. W sektorach gospodarzy lądowały raz za razem petardy hukowe. Kibice nie popisali się też po meczu. W okolicach stadionu nie doszło na szczęście do bezpośrednich starć, ale dwie grupy obrzucały się czym popadnie.

Na boisku w pierwszej połowie było - dla kontrastu - spokojnie. Kazimierz Moskal nie zaskoczył składem. Wystawił taką jedenastkę, jakiej można się było spodziewać. Na środku obrony "wykartkowanego" Michała Czekaja zastąpił Kew Jalines, a w miejsce Patryka Małeckiego zagrał Ivica Iliev.

Wisła od początku miała lekką przewagę, ale głównie w posiadaniu piłki. Gospodarze nie zamierzali atakować większą liczbą zawodników, nastawiając się głównie na kontry. Widać było jak na dłoni, że Belgowie bezbramkowy remis wzięliby w ciemno. Pozwalali Wiśle rozgrywać piłkę, ale od 30-40 metra zasieki były coraz gęstsze i krakowianie mieli ogromne problemy, żeby się przez nie przebić. Efekt tego był taki, że w pierwszej połowie "Biała Gwiazda" nie miała ani jednej klarownej sytuacji do zdobycia gola. Marną pociechą w tej sytuacji, że to samo można było powiedzieć o Standardzie.

W przypadku gospodarzy do groźnych można od biedy zaliczyć strzał głową Cyriaca w 34 minucie, ale to było praktycznie wszystko, co przed przerwą pokazali w ofensywie miejscowi. Po zmianie stron Standard zaczął grać bardziej ofensywnie. Odrzucił Wisłę od swojej bramki. Jakby tego było mało od 62. min zadanie było jeszcze trudniejsze, bo drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę dostał Gervasio Nunez. Krakowianie w dziesiątkę jeszcze próbowali odwrócić losy meczu.

Mieli nawet na to jedną, świetną okazję, ale w 78 minucie Andraż Kirm nie trafił czysto w piłkę, a chwilę później to samo zrobił David Biton. Mecz kończył się w gorącej atmosferze. Najpierw, jeszcze w czasie gry zaiskrzyło między Sergiejem Pareiką i Sergem Gakpe. Obaj zostali ukarani żółtymi kartkami, co wydawało się ostudziło emocje.

Gdy jednak sędzia zagwizdał po raz ostatni Pareiko ruszył do akcji. Bramkarza Wisły musiał powstrzymywać prawie cały sztab trenerski, ale do akcji ruszyli też inni piłkarze obu klubów. Zamieszanie trwało kilkadziesiąt sekund. W takich okolicznościach kończyła się europejska przygoda Wisły. Cóż, teraz trzeba skoncentrować się na lidze i Pucharze Polski, żeby w następnym sezonie znów zaistnieć na Starym Kontynencie.

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto