Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków przegrała 1:0 z Górnikiem Zabrze

Bartosz Karcz
Górnik po jedenastu latach przerwy pokonał wczoraj Wisłę. Zresztą zabrzanie zrobili to w identycznym stosunku jak 16 października 1999 roku.

Taka sama jak przed jedenastoma laty była również Wisła, czyli po prostu słaba i bezradna i nie pomogą tutaj zaklęcia [a]https://gazetakrakowska.pl/maaskant-liczy-ze-na-gornika-wszyscy-beda-w-formie/ar/318343; trenera Roberta Maaskanta[/a], który na pomeczowej konferencji prasowej twierdził coś wprost przeciwnego. Jakkolwiek by jednak oceniać ten mecz, to fakty są takie, że krakowianie nie wygrali już piątego spotkania z rzędu i do lidera z Białegostoku tracą dziesięć punktów.

Czy w tej sytuacji uprawnione są w ogóle jeszcze marzenia o mistrzostwie Polski w tym sezonie? Biorąc pod uwagę straty do Jagiellonii można jeszcze się łudzić. Jeśli natomiast spojrzymy na to, w jaki sposób gra obecnie "Biała Gwiazda", to… lepiej zapomnieć o tytule i modlić się, żeby zespół w ogóle znalazł się w europejskich pucharach, bo i o to będzie szalenie trudno.

Maaskant pomiesza składem, żeby Wisła wreszcie wygrała

W Wiśle pierwszy raz w podstawowym składzie zagrał Łukasz Garguła. Wobec kontuzji Rafała Boguskiego; kontuzji Rafała Boguskiego[/a], właśnie "Guła" miał odpowiadać za rozgrywanie piłki. Widać jednak było jak na dłoni, że do dawnej dyspozycji tego piłkarza droga jeszcze daleka. Owszem Garguła starał się, ale był ostro traktowany przez rywali, którzy nie patyczkowali się, tylko agresywnie przerywali akcje wiślaka. W postawie Garguły brakowało przy tym najważniejszego dla ofensywnego pomocnika, czyli otwierających drogę do bramki podań.

O ile jednak jeszcze Garguła jakoś wyglądał, o tyle zagadką pozostanie, jakim cudem blisko 90 minut na boisku wytrzymał Nourdin Boukhari. I nie pomogą tutaj zaklęcia Maaskanta, który widział w jego grze dobre momenty. My takich nie zauważyliśmy, chyba że chodzi o podania do najbliższego partnera.

Zresztą w niedzielę w ogóle trudno było powiedzieć, że któryś z piłkarzy Wisły gra dobrze. Może poza Mariuszem Pawełkiem, który przynajmniej dwa razy błysnął świetnymi interwencjami. Jak się jednak później miało okazać, bramkarz Wisły dorzucił swoje "trzy grosze" do negatywów w postawie krakowskiej drużyny, gdy puścił piłkę do bramki po uderzeniu w krótki róg.

To było jednak dopiero w drugiej części, a w pierwszej Górnik miał jeszcze parę rzutów rożnych i tyle. Co natomiast pokazała Wisła? Niewiele. Krakowianie niby utrzymywali się dłużej przy piłce, ale co z tego, skoro zupełnie nic z tego nie wynikało. No, może poza niezliczoną liczbą dośrodkowań. Tylko że większość piłek zagrywanych w pole karne Górnika było po prostu wybijanych przez obrońców, a krakowianie nie mieli innego pomysłu na rozmontowanie obrony rywala.

Biorąc to wszystko pod uwagę, pierwszą połowę należałoby określić jednym słowem - nudy!
Nieco ciekawiej zrobiło się po przerwie. Raz, że tempo gry zaczęło być szybsze, a dwa, że Górnik nie myślał już tylko o obronie i częściej starał się atakować Wisłę. To jednak krakowianie mieli pierwszą dobrą okazję, gdy z rzutu wolnego strzelał Piotr Brożek. Uderzenie wiślaka było mocne i celne, ale refleksem błysnął Adam Stachowiak, który odbił piłkę.

Gospodarze odpowiedzieli w 60 min za sprawą Aleksandra Kwieka. Piłkarz Górnika znalazł się sam przed bramką Mariusza Pawełka. Z siedmiu metrów strzelił jednak wprost w bramkarza "Białej Gwiazdy". Im dłużej trwało to spotkanie, tym emocji było więcej. Atakowała głównie Wisła, ale i Górnik nie rezygnował z kontr, na które krakowianie cały czas musieli uważać. I właśnie po takiej akcji zabrzanie zadali decydujący cios. W 83 min Aleksander Kwiek znalazł się w sytuacji sam na sam z Mariuszem Pawełkiem i swojej szansy nie zmarnował.

Wisła nie była już w stanie odpowiedzieć. Nie mogła nawet chyba, bo była wczoraj w ataku bezradna. Najgorsze natomiast jest to, że ta bezradność piłkarzy z ul. Reymonta pogłębia się z każdym meczem. I nie pomogą tutaj opowieści holenderskiego trenera, który był... generalnie zadowolony z gry swojej drużyny, a jedynie z wyniku nie. Nie pomogą też skargi na sędziowanie itp. sprawy. Pora zacząć wygrywać, bo jak tak dalej pójdzie, to przy ul. Reymonta czeka nas wkrótce kolejne trzęsienie ziemi.

Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 3:0 (0:0)

Bramki: Paweł Brożek 72 i 78 karny, Małecki 69 karny.
Sędziował: Mirosław Górecki (Katowice).
Widzów: 15 000.

Wisła:
Pawełek 4 - Baszczyński 4, Głowacki 4, Marcelo 4I, Diaz 4 - Małecki 5, Sobolewski 4, Cantoro 2 (46 Jirsak 3), Zieńczuk 2I (46 Piotr Brożek 3) - Paweł Brożek 5, Boguski 2 (64 Łobodziński). Trener: Maciej Skorża.

Lechia: Bąk 4I - Starosta 3, Manuszewski 3, Wołąkiewicz 3, Mysona 3 - Kaczmarek (23 Wiśniewski 2), Piątek 3, Trałka 2 (81 Miklosik), Rogalski 2 - Kowalczyk 2I, Buzała 3I (78 CetnarowiczI). Trener: Jacek Zieliński.

Wybierz prezydenta Krakowa.**Oddaj głos już dziś**

Zobacz co mają do powiedzenia krakowianom**kandydaci na prezydenta**

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Wejdź na**kryminalnamalopolska.pl**

60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na**www.szumowski.eu **

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myslenice.naszemiasto.pl Nasze Miasto