Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wisła tylko zremisowała z Bełchatowem

Bartosz Karcz
andrzej banaś
Po słabym meczu w pierwszej połowie i znacznie lepszym po prze-rwie Wisła zremisowała w Bełchatowie 1:1. To już trzeci mecz ,,Białej Gwiazdy" bez zwycięstwa.

W taki sposób o czołowe miejsca w ekstraklasie raczej trudno będzie walczyć. Niełatwo będzie jednak o wygrane, jeśli piłkarze będą grać dobrze przez 45, a nie przez 90 minut. W niedzielę ktoś mógł nawet pomyśleć, że wiślakom pomyliły się godziny rozpoczęcia spotkania. Zaczęli bowiem grać dopiero o 18, a nie godzinę wcześniej...

Pierwszej połowa mocno rozczarowała. Tempo było rodem z ligi niedzielnej, a akcje obu zespołów wyglądały według schematu - dochodzimy do pola karnego i oddajemy anemiczny strzał albo tracimy piłkę.

Wisła, która w dwóch poprzednich spotkaniach sprawnie operowała piłką, tym razem miała z tym ogromny problem. Wynikało to po części z tego, że krakowianie grali statycznie, a po części z dużej niedokładności zagrań. Ciężko też było rozegrać jakąś akcję w ataku, skoro jedyny nominalny napastnik, Paweł Brożek, albo do piłki nie wychodził, albo był łapany na spalonym. Dziwić też musiało częste posyłanie długich podań.

Owszem, Bełchatów zagęścił środek pola, gdzie grał agresywnie, ale jednoznacznie można było odnieść wrażenie, że próba utrzymania się przy piłce przyniosłaby Wiśle więcej dobrego niż posyłanie podań pod pole karne, gdzie obrońcy ,,kasowali" akcje raz za razem.

Bełchatów nie wyglądał lepiej. Jeszcze w pierwszych dziesięciu minutach gospodarze śmiało atakowali, lecz im dłużej trwał mecz, tym bardziej dostosowali się tempem swoich akcji do wiślaków.
Jedyny element, którego nie można było odmówić obu stronom, to walka. Kilka razy kości trzeszczały, jednak czy o to chodzi w futbolu?

Widząc taki obraz gry, Robert Maaskant nie czekał długo i już w przerwie wprowadził na boisko dwóch nowych piłkarzy. Patryk Malecki i Serge Branco mieli rozruszać niemrawą grę.
I gra Wisły rzeczywiście po zmianie stron zaczęła wyglądać lepiej. Krakowianie w pierwszych dziesięciu minutach drugiej połowy stworzyli sobie dwie bardzo dobre okazje do strzelenia bramki.

W obu sytuacjach ,,maczał palce" Paweł Brożek, który wreszcie zaczął wychodzić do podań. ,,Brozio" najpierw podał dobrze do Boukhariego, a następnie sam mógł się wpisać na listę strzelców. Niestety, wynik się nie zmienił, a wystarczył jeden wypad gospodarzy, by to oni objęli prowadzenie. Małkowski okazał się za szybki dla krakowskiej obrony, a w sytuacji sam na sam zdołał pokonać Pawełka.

To pozwoliło gospodarzom skoncentrować się na obronie i tylko sporadycznie wyprowadzać kontry. Wisła miała kilka dobrych okazji na wyrównanie, jednak dopiero w 80 minucie po zagraniu Boukhariego sam przed bramką znalazł się Paweł Brożek. Baranowi pozostało wiślaka powalić na ziemię. Po chwili piłkarz Bełchatowa wędrował już do szatni z czerwoną kartką, a piłkę na 11 metrze ustawiał Boguski. ,,Boguś" karnego wykonał pewnie, a Wisła w końcówce starała się jeszcze zapewnić sobie zwycięstwo. Nie udało się.

Szkoda, że musimy napisać , że znowu Kiedy zatem ,,Biała Gwiazda" wreszcie wygra? Trener Robert Maaskant na tak postawione pytanie, odpowiedział jednym zdaniem: - Za tydzień.
Trzymamy zatem za słowo.

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolsce
60 tysięcy złotych do wygrania. Sprawdź jak. Wejdź na www.szumowski.eu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myslenice.naszemiasto.pl Nasze Miasto